Oriflame Sol Golden, samoopalacz do ciała w sprayu. Tak jak wersję do twarzy kocham, tak tej nie lubię. Pachnie jak typowy samoopalacz- ok, niestety robi mi zacieki i nierówno schodzi. Do tego odcień opalenizny jest taki hm... pomarańczowy.
Acerin, spray do stóp, regulator pocenia. Produkt, jeden z wielu produktów do stóp których używam regularnie. Niestety prawie cały musiałam wyrzucić do kosza bo... przestał działać atomizer. Miałam okazję jednak użyć go kilka razy, miał bardzo przyjemny zapach i faktycznie działał odświeżająco.
Lirene samoopalacz w piance. Nie polubiłam się z nim. Wiem, że zbiera dobre recenzje, dużo osób go poleca (dzięki temu i ja się skusiłam), ale mi nie podpasował. Rozprowadzanie- ok, konsystencja- ok, zapach- jak po samoopalaczach, trzeba przywyknąć. Smużył mi na nogach i kolor nie był zadowalający.
Eveline, serum do pośladków push up oraz diamentowe serum wyszczuplające. Produkty, których nigdy nie mogę skończyć do końca terminu ważności. To w sumie na plus- są wydajne :-) niestety nie zauważyłam większych zmian na swoim ciele, muszę zaznaczyć, że używałam ich już dłuższy czas temu, zdjęcie zostało zrobione i czekało na recenzję.
L'Biotica- serum podrażniło mi oczy.
Siquens MedExpert- mój ulubiony krem, o którym ciągle zapominam. Rewelacyjny do skóry odwodnionej czy przesuszonej. Na pewno do niego wrócę, jak wykończę inne moje kremy, czyli... za sto lat :D
Miałyście coś z powyższych produktów? Wyszło na to, że większość mi nie do końca odpowiadała ;-) no cóż, mam nadzieję, że inne produkty bardziej się sprawdzą :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz